Monika Kolasińska o zniesieniu opłat sądowych w sprawach pracowniczych

Już tylko na podpis Prezydenta czeka nowelizacja ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Zgodnie z aktualnym stanem prawnym pracownik wytaczający powództwo w sprawach pracowniczych może bezpłatnie wystąpić z roszczeniem, którego wartość nie przewyższa 50 tys. zł. W innym wypadku opłata sądowa wynosi 5% kwoty nadwyżki ponad wspomniane 50 tys. zł.

Nowelizacja zakłada całkowite zwolnienie od opłat sądowych (z wyjątkiem apelacji) niezależnie od wartości roszczenia. Stwarza to możliwości pracownikom do swobodniejszego pozywania pracodawców i skuteczniejszej walki o przysługujące prawa. Zaniepokojeni są pracodawcy, wobec których wzrasta ryzyko zwiększenia liczby sporów na wysokie kwoty. Ponadto, zniesienie limitu bezpłatnego dochodzenia roszczeń może przyczynić się do znacznego wzrostu spraw sądowych i, tym samym, do obciążenia całego systemu sądownictwa.

Wielu prawników podkreśla, że dotychczasowe brzmienie ustawy stanowiło odpowiednie wypośrodkowanie pomiędzy interesami pracowników i pracodawców. W artykule dla Rzeczpospolita na ten temat komentarza udzieliła Monika Kolasińska, Radca prawny w Dziale Prawa Pracy Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. Jej zdaniem dużo lepszym rozwiązaniem byłoby nie całkowite zlikwidowanie opłat w sprawach pracowniczych, ale po prostu zwiększenie dotychczasowego limitu.

„Limit 50 tys. zł został przez ustawodawcę przyjęty kilkanaście lat temu, kiedy kwota ta miała zupełnie inną wartość niż obecnie. Nawet jednak teraz w sprawach o przywrócenie do pracy, w których wartość przedmiotu sporu oblicza się jako 12-krotność pensji, osoba zarabiająca minimalne wynagrodzenie nie przekroczy tego limitu, więc nie poniesie żadnych kosztów.”

Cały artykuł – link